Artykuły

Podsumowanie 27. kolejki eWinner II ligi

czwartek, 15/04/2021

Rezerwy ekstraklasowego Lecha Poznań i Śląska Wrocław rozbite przez Znicz Pruszków i Chojniczankę. Poza tym koronawirus nie pozwolił na rozegranie dwóch spotkań w II lidze. Kolejna kolejka eWinner II ligi za nami, więc czas na podsumowanie.

Lech II Poznań – Znicz Pruszków 2-5

Nie brakowało od pierwszych minut spotkania sytuacji bramkowych oraz oddawania strzałów. Początki należały jednak do rezerw Kolejorza. Przez pierwsze 20. minut rzadko dopuszczali swoich rywali bliżej swojej bramki, a sami tworzyli sporo sytuacji. Pruszkowianie zdołali zaskoczyć Lecha i najpierw rajd Firleja w 25. minucie, a kilka minut później uderzenie Bochenka z ostrego kąta dało przyjezdnym dwubramkowe prowadzenie. Te bramki pozwoliły Zniczowi rozwinąć skrzydła w ofensywie i budować kolejne ataki, jednocześnie zamykając Lechitów na ich połowie. W 37. minucie arbiter podyktował dla gości rzut karny i mogło być już 3-0, ale strzał z jedenastu metrów obronił Bąkowski. Jednak co się odwlecze, to nie uciecze i jeszcze przed przerwą Znicz schodził z trzybramkowym prowadzeniem po bramce Bochenka w 41. minucie. Trener Lechitów zareagował natychmiastowo i po przerwie wymienił trzech zawodników w swoim składzie. Poznaniacy próbowali kontrataków, a Znicz wprowadzał sporo zamieszania w szeregach defensywnych gospodarzy. Momentami w spotkaniu brakowało konkretów i dobrego wykończenia. Kiedy w 70. minucie padła czwarta bramka dla przyjezdnych, wydawało się, że będzie po meczu i już nic więcej się nie wydarzy. Kolejorz nie odpuszczał i konsekwentnie budował ataki i w 77. minucie zdobył pierwszą bramkę. Następnie zrobiło się spokojnie, ale nie na długo i w 83. minucie padła kolejna bramka na 5-1 dla Znicza Pruszków. Gospodarze próbowali jeszcze wychodzić z kontratakami. Po jednym z nich wywalczyli rzut rożny, po którym zrobiło się spore zamieszanie w polu karnym gości, a to zamieszanie na bramkę zamienił bardzo aktywny w Lechu Jakub Karbownik.

Hutnik Kraków – Błękitni Stargard 4-1

Inicjatywę nad tym meczem od początku próbowali przejąć gospodarze, którzy szukali swoich okazji w szarżach bocznymi sektorami boiska. Goście początkowo niezbyt dobrze weszli w mecz i nieudanie atakowali na bramkę Hutnika. Otwarcie wyniku nastąpiło bardzo szybko. W 6. minucie po rzucie rożnym i wykończeniu Wojcinowicza miejscowi prowadzili 1-0. Momentami Błękitni próbowali swoich sił w ataku pozycyjnym, ale na dłuższą metę to nie wychodziło, a gospodarze z łatwością potrafili odbierać im piłkę. Krakowianie mieli inicjatywę nad meczem, a stargardzianie rzadko odpowiadali i w 40. minucie prowadzenie gospodarzy podwyższył Hafez. Hutnikowi nie udało się dowieźć wyniku do końca, bowiem w 43. minucie arbiter podyktował jedenastkę, a tę na bramkę zamienił Dawid Polkowski, zdobywając tym samym bramkę kontaktową. Kolejna połowa też nie była zbyt udana dla przyjezdnych. Krakowianie wciąż atakowali, ale popełniali błędy w akcjach i wykończeniu, co na początku drugiej połowy nie przynosiło bramek. Kiedy Błękitni dochodzili do głosu, to dobrze spisywała się defensywa Hutnika. W 68. minucie kolejny stały fragment gry dla miejscowych został zamieniony na bramkę i przyjezdni byli w gorszej sytuacji. W Krakowie nie brakowało jeszcze złych akcentów, gdyż Jan Andrzejewski z Błękitnych Stargard złamał rękę, a po tej sytuacji sędzia do meczu doliczył aż 15 minut. Właśnie w 105. minucie Hutnik zdobył ostatnią, czwartą bramkę w tym meczu i pewnie zwyciężył na swoim terenie.

Bytovia Bytów – KKS Kalisz 2-3

Mecz układał się dość spokojnie. Bytowianie ze spokojem budowali akcje, jednocześnie będąc górą w tym spotkaniu. Przewaga miejscowych nie przełożyła się jednak na rezultat bramkowy i po 21. minutach gry przyjezdni prowadzili 1-0. Po bramce kaliszanie w ofensywie oferowali coraz więcej. Mieli więcej sytuacji bramkowych, ale Bytovia dobrze spisywała się w defensywie. Obie drużyny miały też fragment spokojniejszej gry, gdzie złapały trochę oddechu. Ostatecznie nie udało się już podwyższyć ani wyrównać wyniku do przerwy. Gospodarze po przerwie potrafili utrzymywać się przy piłce, robiąc to także na własnej połowie, gdzie spokojnie starali się budować ataki pozycyjne. W 67. minucie w końcu udało się wyrównać wynik. Mijały kolejne minuty, a drużyny łapały trochę chaosu w swoich szeregach defensywnych i zdarzały się błędy. 77. minuta to podwyższenie prowadzenia kaliszan. Gra nieco się zaostrzyła. Miejscowi próbowali podejść KKS ze stałych fragmentów gry, ale to nie okazywało się skuteczne. Sędzia doliczył cztery minuty. Gospodarze najpierw w 92. minucie podwyższyli prowadzenie na 3-1, ale minutę potem odpowiedział Radzewicz i było już 3-2. Kaliszanom nie udało się wyrównać wyniku i to gospodarze byli górą w tym spotkaniu.

Motor Lublin – Wigry Suwałki 0-1

Grze towarzyszyło sporo walki w środku pola, ale gra była spokojna. Gospodarze częściej posiadali piłkę i starali się nią umiejętnie operować. Przyjezdni próbowali czasem podejść agresywniej do pressingu, ale to nie wymuszało większych błędów czy strat na zawodników Motoru. Goście wychodzili do ataku dość wysoko, ale potrafili także dobrze asekurować tyły i wracać przy atakach i kontrach miejscowych. Lublinianie próbowali dograń na pole karne, ale w powietrzu też częściej górą byli zawodnicy Wigier, którym po 30. minutach gry udało się wyjść na prowadzenie za sprawą centry i dobitki Adamka. Potem gospodarze byli częściej w posiadaniu piłki, a Wigry skupiały się na działaniach defensywnych i od czasu do czasu były aktywne w ofensywie. Oba zespoły próbowały centr i dograń na pole karne, ale to nie przynosiło kolejnych bramek. Po przerwie miejscowi uruchomili swoich napastników, którzy próbowali już oddawać więcej strzałów. W 60. minucie trener Wigier wprowadził trzech nowych zawodników. Lublinianie napierali na defensywę przyjezdnych, ale nie kończyli tego dobrze. Zawodnicy Wigier próbowali puszczać kontry, które dobrze przerywali zawodnicy miejscowych. Goście próbowali strzałów z dystansu, dośrodkowań, ale to nie przynosiło im bramek. Ostatecznie goście wywieźli komplet punktów z Lublina.

Sokół Ostróda – Skra Częstochowa 2-1

Ostródzianie wykorzystali w 6. minucie podyktowany rzut wolny – Karol Żwir wyprowadził Sokoła na prowadzenie. Gospodarze zamknęli na połowie przyjezdnych i potrafili oddawać strzały. Dużo z przodu Sokołowi dawał Dawid Wolny. Skra długo nie potrafiła wybić z rytmu miejscowych, ale później starali się wykorzystać błędy Sokoła w rozegraniu. Dopiero po 30. minutach gry w Ostródzie gra na dłużej przeniosła się na połowę gospodarzy i w 34. minucie Trelowski popisał się dobrą interwencją, ale była to pierwsza wymagająca sytuacja dla tego bramkarza. Częstochowianie w pierwszej połowie nie tworzyli sobie zbyt wiele sytuacji i do przerwy przegrywali z Sokołem 1-0. Po przerwie potrójnej zmiany dokonał trener miejscowych, by wnieść do gry trochę świeżości. Trener Skry natomiast wymienił jednego zawodnika. Już w 47. minucie samobójcze trafienie Karola Żwira dało remis w Ostródzie i dało myśleć przyjezdnym nawet o zwycięstwie. Gospodarze dobrze funkcjonowali w defensywie, ale z przodu nie potrafili dobrze wykończyć sytuacji, których mieli sporo. Strzały zazwyczaj były zbyt słabe albo leciały w środek bramki. Dobrze spisywał się także bramkarz Skry, Mikołaj Biegański, który chronił drużynę przed stratą bramki. Sokół próbował gry w ataku pozycyjnym i konsekwentna gra z przodu w końcu przyniosła bramkę w 75. minucie. Przyjezdni dawali bardzo mało z przodu i sporadycznie mieli swoje sytuacje, a do końca spotkania Sokół spokojnie kontrolował ten mecz.

Chojniczanka Chojnice – Śląsk II Wrocław 6-0

Chojniczanka już w 1. minucie potrafiła wykorzystać nieporozumienie w Śląsku Wrocław i strzelić bramkę, ale sędzia dopatrzył się faulu. Gospodarze narzucali swoje warunki i nie pozwalali wyjść przyjezdnym z własnej połowy. Dogrania gospodarzy na początku były niedokładne i zawodnicy Śląska przejmowali piłkę. Miejscowi szukali okazji w grze lewym skrzydłem i często je uruchamiali. W 25. minucie gospodarze prowadzili 1-0. Rezerwy Śląska próbowały wychodzić z kontratakami, ale były one spowalniane przez gospodarzy. Klichowicz był bardzo aktywny w pierwszej połowie w zespole Chojniczanki, której arbiter w 41. minucie podyktował rzut karny, dzięki czemu na przerwę schodzili z dwubramkową zaliczką. Po przerwie momentalnie wbili trzecią bramkę Śląskowi. Przyjezdni starali się wychodzić z atakami, ale Chojniczanka bardzo dobrze doskakiwała do nich w defensywie. Kilka minut po trzeciej bramce Mikołajczak zapakował czwartą bramkę technicznym uderzeniem. Goście próbowali centrować na pole karne, ale to nie okazywało się skuteczne, bo gospodarze byli dalej bardzo skuteczni w defensywie. Miejscowi popełniali błędy w ataku, ale mieli wiele sytuacji, które kończyły się bramkami. Najpierw w 63. minucie, a potem 67. i było już 6-0. Po tej bramce trener rezerw ekstraklasowego Śląska Wrocław, ale także trener miejscowych, dokonali zmian. Gospodarze szanowali piłkę, ale dalej atakowali i oddawali strzały. Później do gry obu drużyn wkradło się trochę niedokładności, ale więcej bramek już nie padło.

Górnik Polkowice – Olimpia Grudziądz

Spotkanie zostanie rozegrane w innym terminie.

GKS Katowice – Olimpia Elbląg

Spotkanie zostanie rozegrane w innym terminie.

Stal Rzeszów – Garbarnia Kraków

Spotkanie nie odbyło się ze względu na złe warunki atmosferyczne.

Najnowsze aktualności