Wszystkie aktualności

Andreja Prokić: Mogę powiedzieć, że Rzeszów to mój dom [ROZMOWA]

wtorek, 20/08/2024

– Jestem dumny, że przez tyle lat reprezentuję Dumę Rzeszowa. Były gorsze i lepsze chwile, a liczę, że najlepsze dopiero przed nami – uśmiecha się Andreja Prokić, który przeciwko Warcie Poznań zanotował w barwach Stali Rzeszów 200. występ.

Można powiedzieć, że z naszego stadionu przy ulicy Hetmańskiej zaczynamy robić twierdzę…

Tak naprawdę już od dłuższego czasu w Rzeszowie dobrze gramy i punktujemy. Chyba więc do tego przywykliśmy, że to nasza twierdza (uśmiech).

Z Wartą Poznań, tak naprawdę, od początku do końca mieliśmy wszystko pod kontrolą…

I tego właśnie chcieliśmy, aby od początku wyjść wysoko, jak najszybciej zdobyć bramkę i kontrolować spotkanie. Cały czas pracujemy nad tym, by po zdobyciu bramki właśnie mieć kontrolę nad meczem. Rywale oczywiście mieli jakieś sytuacje, ale nie sądzę, że można je nazwać klarownymi. Wydaje mi się, że wszystko wygląda coraz lepiej, ale my się tym nie zadowalamy, tylko cały czas pracujemy, aby wciąż czynić postęp.

Można powiedzieć, że szybko wyciągacie wnioski, bo w Kołobrzegu do przerwy też było 2-0, a po zmianie stron pojawiła się mała nerwówka. Tym razem tego uniknęliśmy…

Tak, tutaj od razu w przerwie dostaliśmy informację, że na drugą połowę wychodzimy wysoko, aby strzelić trzeciego gola, to nam się udało, a więc można powiedzieć, że plan został zrealizowany (uśmiech). Jak było 3-0, to Warta miała już ciężko.

Można powiedzieć, że byliście głodni kolejnych bramek? Świadczyć może o tym liczba oddanych strzałów…

Jak się ma dobry wynik, to zazwyczaj więcej wychodzi, a i wtedy bardziej się chce iść do przodu po kolejne gole. Dobrze graliśmy, jako zespół, każdy kto wszedł na boisko w tym meczu chciał się pokazać, a że rywal jakby opadał z sił, to tak to wyglądało.

Rozstrzelał nam się kapitan…

Dopiero druga bramka, więc nie przesadzajmy…

Ale jednak w drugim meczu z rzędu…

Coś czułem, że w tym meczu też strzelę (śmiech).

Jak ta Twoja bramka wyglądała z Twojej perspektywy? Trochę jak w Kołobrzegu trzeba było pokazać taki instynkt kilera?

Ja bym to ocenił, jak dwie różne sytuacje. W Kołobrzegu musiałem się trochę gimnastykować, żeby oddać strzał, a przeciwko Warcie Jesus idealnie mi zagrał po ziemi i pozostało tylko uderzyć po długim rogu…

To wcale nie była łatwa sytuacja, bo kąt był spory…

Tak, to wcale nie była łatwa sytuacja, bo trzeba było trafić idealnie przy długim słupku. Miałem piłkę na swojej lewej nodze, dobrze uderzyłem i wpadło. Oby tak dalej (uśmiech).

Była chęć i sytuacje na drugiego gola. Próbowałeś choćby przewrotki…

Szkoda szczególnie tej szansy z początku drugiej połowy, kiedy bardzo dobrze podawał mi Benedykt Piotrowski. Za bardzo jednak przyjąłem sobie piłkę na prawą nogę, chciałem trochę podnieść piłkę, ale bramkarz zdążył zareagować i obronił. Dobrze, że Seba strzelił trzeciego gola i to w zasadzie zamknęło mecz.

To był dla Ciebie szczególny, bo 200. mecz w barwach Stali Rzeszów. Co to dla Ciebie oznacza?

Jestem dumny, że przez tyle lat reprezentuję Dumę Rzeszowa. Były gorsze i lepsze chwile, a liczę, że najlepsze dopiero przed nami (uśmiech). Jestem zżyty z biało-niebieską stroną Rzeszowa i mogę powiedzieć, że to mój dom.

Po takim meczu chciałoby się pewnie dłużej pocieszyć, ale nie ma na to czasu, bo już we wtorek kolejne spotkanie…

Chcemy iść za ciosem, więc wcale nie żałujemy, że zaraz czeka nas kolejny mecz. Chcemy znowu dominować i wygrać. My się cieszymy każdym kolejnym spotkaniem i dobrze, że szybko jest okazja zagrać, bo piłkarz woli jednak rozgrywać mecze, niż tylko trenować.

Z Chrobrym Głogów wszystkie dotychczasowe mecze rozstrzygały się w końcówkach. Teraz pewnie wolelibyśmy, aby szybciej załatwić sprawę…

Jasne, że tak, ale tak naprawdę nie to jest istotne. Najważniejsze, abyśmy wywieźli punkty stamtąd, a czy to będzie po jakiejś dramaturgii, czy na spokojnie, ma mniejsze znaczenie. Oczywiście lepiej kontrolować mecz, ale koniec końców liczą się trzy punkty i tylko to się dla nas liczy.

Najnowsze aktualności