Wszystkie aktualności

Andreja Prokić: „Nie mogę się już doczekać inauguracji”

czwartek, 03/02/2022

„Obóz w Woli Chorzelowskiej to był czas na ciężką pracę, ale też na zbudowanie jeszcze lepszych relacji w drużynie” – mówi piłkarz Stali Rzeszów Andreja Prokić o ubiegłotygodniowym obozie przygotowawczym w Rado Resort.

Da się lubić zimowy okres przygotowawczy?

– Hmm, trudne pytanie. Jak zdrowie dopisuje, to da się przeżyć ten okres pozytywnie. Teraz i tak jest on krótszy, bo kiedyś liga zaczynała się później.

Jesteśmy mniej więcej na półmetku okresu przygotowawczego. Jakbyś podsumował ten czas?

– Cieszę się przede wszystkim, że cały czas trenujemy z piłką i nie ma suchego biegania. Największy minus natomiast to niezbyt optymalna jakość sztucznych boisk w Rzeszowie. Nawet, jak trening nie jest jakoś wybitnie ciężki, to i tak czujemy to w nogach. Jeśli chodzi o sam okres przygotowawczy, to w jego pierwszej fazie sporo było pracy nad siłą, ale cały czas pracowaliśmy również nad taktyką. Treningi nie są może jakieś długie, ale za to intensywne.

Ubiegły tydzień spędziliście na zgrupowaniu w Woli Chorzelowskiej. Mocno tam dostaliście w kość?

– Jak już nie ma wspomnianego przeze mnie biegania na sucho, to inaczej się to wszystko odbiera. Myślę, że podobnie trenowalibyśmy na miejscu w Rzeszowie. No, może było trochę mocniej. Ten obóz wykorzystaliśmy nie tylko na pracę, ale równie ważny był fakt, że mogliśmy spędzić dużo czasu razem i zbudować jeszcze lepsze relacje.

W ostatnim meczu sparingowym pokonaliście Hutnika Kraków 4:3. Jak ten mecz wyglądał z Twojej perspektywy?

– Graliśmy na trochę krótszym i węższym boisku, co ułatwiało Hutnikowi bronienie się. Na pewno są pewne minusy, ale nie brakuje też plusów. W tych pierwszych meczach sparingowych najważniejsze było wybiegać swoje i wykonać dobrą pracę. Trzeba przyznać, że trochę odczuwaliśmy trudy obozu, ale należy też pochwalić rywala, bo zaprezentował się dobrze. Myślę, że plan na ten mecz zrealizowaliśmy.

Krzysztof Danielewicz w trakcie obozu mówił, że są problemy z wchodzeniem po schodach. Teraz jest już lepiej?

– Nie powiedziałbym (śmiech). Zmęczenie się nakłada i myślę, że ten okres trochę luźniejszy dopiero przyjdzie.

Był tam jednak również czas na odpoczynek i regenerację, a także na trochę luzu. Co robiłeś w wolnym czasie?

– Zwykle wykorzystywałem ten czas u fizjoterapeutów na masażach i na odnowie. No i odpoczywałem.

Brałeś udział w rozgrywkach na PlayStation?

– To nie moja bajka.

A jak poszło w paintballa?

– Trochę pogoda nam pokrzyżowała plany i nie trwało to długo. Poszliśmy na żywioł, bez schematów (uśmiech). Po tym mieliśmy jeszcze ognisko. Generalnie, fajna zabawa.

A lepszy z ciebie snajper na boisku czy w paintballu?

– Pewnie lepiej radzę sobie na boisku. Za dużo nie postrzelałem, ale za to dobrze rzucam śnieżkami (śmiech).

Skoro jesteśmy przy strzelaniu. Jesteś zadowolony ze swojego dorobku bramkowego jesienią?

– Nie. Myślę, że spokojnie mogłem mieć 3-4 bramki zdobyte więcej.

Generalnie jesień była świetna i jesteśmy liderem ze sporą przewagą punktową. Jak masz gorszy nastrój to patrzysz na tabelę, aby sobie go poprawić?

– Nie, tabela teraz nie jest ważna. Jasne, każdy chciałby być na naszym miejscu, ale my nie możemy dopuścić do jakiegoś samozadowolenia. Nie ma się czym podniecać, bo awansu jeszcze nie wywalczyliśmy.

Stawiasz przed sobą jakiś cel indywidualny na rundę wiosenną?

– Przed sezonem mówiłem, że chcę strzelić i dograć jak najwięcej bramek. Myślę, że gdybym na koniec sezonu miał bilans 10+10, to nie będzie źle. Przede wszystkim chcę jednak grać w każdym meczu i pomagać w zwycięstwach.

Odliczasz już dni do inauguracji i meczu z KKS-em Kalisz?

– Jeszcze jest trochę czasu, ale chciałbym, aby było to jak najszybciej. Sparingi to zdecydowanie nie to samo, co mecze ligowe. Czasu może więc nie odliczam, ale nie mogę się doczekać.

Najnowsze aktualności