Stal Rzeszów - Skra Częstochowa,

Artykuły

Goncerz: „Udział w barażach to na pewno nie jest dla nas sufit. Chcemy więcej!”

wtorek, 28/07/2020

Przed pierwszym meczem barażowym o grę w Fortuna 1. lidze porozmawialiśmy z naszym napastnikiem Grzegorzem Goncerzem, który dawniej występował w barwach GieKSy, zostając m.in. królem strzelców 1. ligi.

Jesteśmy po sezonie regularnym 2 ligi. Jak go oceniasz z perspektywy swojej gry, swoich występów?

– Jeśli chodzi o moją grę, to od oceniania tych kwestii są inne osoby. Patrząc na to ile minut spędziłem na boisku, ile bramek strzeliłem i jak się prezentowałem, to można powiedzieć, że w każdym tym aspekcie mogło być trochę więcej, ale teraz nie ma już co się nad tym rozwodzić. Oczywiście, mogłem mieć trochę więcej minut, trochę więcej bramek strzelonych, więcej asyst, ale nie tracę energii na rzeczy, na które już nie mam wpływu. Dla nas – zarówno dla mnie, szatni, jak i całej rodziny Stali Rzeszów liczy się teraz wyłącznie to, co przed nami, a przed nami piekielnie ciężkie spotkanie z zespołem, który w tabeli ligowej zajął 3. miejsce, czyli wyżej od nas. Jedziemy na stadion do Katowic, gdzie atmosfera na pewno będzie gorąca, ale jesteśmy na to przygotowani. Mimo, że jesteśmy beniaminkiem tej ligi, zagraliśmy w niej stosunkowo niewiele spotkań, to trzeba powiedzieć, że mamy doświadczony zespół, wiemy jak te spotkania grać, wiemy czego możemy się spodziewać, także ja osobiście nie mogę się już doczekać tego spotkania.

Zatrzymajmy się jeszcze przy podsumowaniu bieżącego sezonu 2 ligi. Jak o nim myślisz, to jakie momenty – ciężkie, radosne lub przełomowe – przychodzą Ci od razu na myśl i dlaczego?

– Na pewno takie dwa przychodzą mi do głowy i były to, powiedzmy, ciężkie momenty, bo zarówno na jesieni mieliśmy takie spotkanie na Skrze, gdzie ta nasza gra nie wyglądała najlepiej, również zdobycz punktowa na tamten moment nie była zbyt okazała i gdzieś tam jakiś problem mały się pojawił, ale daliśmy radę. Ostatecznie ja indywidualnie i my, jako zespół dźwignęliśmy ciężar meczu. Drugim takim momentem był z pewnością mecz wyjazdowy z Gryfem Wejherowo. Wiedzieliśmy, że jedziemy do zespołu, który spadł już z 2. ligi i nie ma nic do stracenia. My byliśmy wówczas po słabej serii spotkań, ale wygraliśmy i od wtedy złapaliśmy rytm, zaczęliśmy wygrywać mecz za meczem, z małą przerwą na remis w Łęcznej. Budujące jest właśnie to, że ten zespół, kiedy już  m u s i a ł, to stanął na wysokości zadania. Jeżeli do tego dodamy ten słynny mecz z Podhalem Nowy Targ, czy sobotni mecz ze Skrą Częstochowa, w których również musieliśmy, to widzimy, że tworzy nam się drużyna, która z perspektywy ciężkich spotkań, patrząc przez pryzmat ciężaru gatunkowego tych meczów, daje sobie radę, dlatego przed barażem z GieKSą należy być optymistą, ale przed nami na pewno ciężkie zadanie.

Jeżeli chodzi o te mecze, jak mówisz, ciężkie gatunkowo, to zwykle się mówiło w tym sezonie o tych największych firmach. Jakie z tych spotkań w bieżącym sezonie było dla Ciebie najcięższe gatunkowo i dlaczego?

– Osobiście bardzo żałuję, że nie mogłem doświadczyć Derbów Rzeszowa z perspektywy boiska.  Jak dobrze wiesz, zarówno w meczu jesiennym, jak i wiosennym nie wystąpiłem ani minuty, także derby poczułem je wyłącznie z ławki rezerwowych. Żałuję, że nie mogłem bardziej pomóc. Jeżeli chodzi o takie mecze, to wymieniłbym ten na Widzewie, gdzie panowała super atmosfera, niesamowity doping, otoczka, zapachniało Europą. Wyjątkowe było również domowe spotkanie z GKS-em Katowice. Licznie przybyli do Rzeszowa kibice gości, sporo było także naszych kibiców. Panowała fajna atmosfera, był dobry 2-ligowy poziom, a może nawet więcej. W każdym z tych spotkań pokazywaliśmy, że gramy, jak równy z równym i uważam, że przy odrobinie szczęścia, czy też lepszych decyzjach, mogliśmy się pokusić o zwycięstwo w tych pojedynkach. Wiadomo, dla nas to kolejne cenne doświadczenie, każdy z nas się nadal uczy. Jako Stal Rzeszów jesteśmy mocniejsze o te spotkania, więc w najbliższej przyszłości powinno być dobrze.

Mówiąc o tego typu spotkaniach nie można pominąć meczu 1/32 Totolotek Pucharu Polski, gdzie zmierzyliśmy się z Pogonią Szczecin. Jak wspominasz tamten mecz i czym w ogóle dla Ciebie jest gra w Pucharze Polski?

– Puchar Polski, od momentu kiedy wziął się za niego na poważnie prezes Zbigniew Boniek, to i ranga i prestiż tych rozgrywek poszły mocno w górę. Oczywiście wiemy, że dziś jest losowanie, ale w tym momencie Puchar Polski schodzi na drugi plan. Będziemy się nad tym zastanawiać, jak wykonamy swoją robotę w barażach. Natomiast wracając do Pogoni Szczecin, to pokazuje jaka w piłce jest cienka granica między zwycięstwem a porażką. Tamto spotkanie z Pogonią zagraliśmy w pierwszej połowie bardzo fajnie. Nieuznana moja bramka. W drugiej miałem też sytuacje i mogliśmy pokusić się o gola. Przegraliśmy nieznacznie 1-0, a pamiętajmy, że w tamtym czasie Pogoń Szczecin była liderem Ekstraklasy. Czyli potrafiliśmy zagrać dobre zawody na tle naprawdę wymagającego rywala. Także podsumowując, te wszystkie doświadczenia na pewno będą w najbliższym spotkaniu procentowały.

Jest jakaś drużyna, którą szczególnie chciałbyś wylosować?

– Legia Warszawa.

Tak, to zdecydowanie byłoby wielkie święto piłki w Rzeszowie. Przechodząc już do wtorkowego spotkania z GieKSą – jak Ty, jako były piłkarz i lider zespołu z Katowic podchodzisz do tego spotkania?

– Nie będę ukrywał, będzie to dla mnie wyjątkowe spotkanie. Fajnie, że zagramy przy udziale kibiców (choćby w okrojonej liczbie). Wiem dobrze, że kibice z Katowic potrafią stworzyć naprawdę fajną atmosferę, na pewno będą wspierali swoich piłkarzy. Będzie to trzecie spotkanie pomiędzy naszymi drużynami w tym sezonie, ale zdecydowanie najważniejsze. Nie ma tu mowy o remisie, albo odniesiemy zwycięstwo i awansujemy do finału barażów o Fortuna 1. ligę, albo ten sezon dla nas się skończy. Ja osobiście lubię takie spotkania, myślę, że nasz zespół też. Z niecierpliwością czekamy na ten mecz. Tak jeszcze patrząc przez pryzmat tej rundy i całego sezonu, to jest to też dla nas nagroda za ten lipiec, bo pamiętajmy, że na początku miesiąca byliśmy bardzo nisko i widmo spadku, ale w trudnym momencie zebraliśmy się wszyscy razem i zaczęliśmy seryjnie punktować, także myślę, że we 28. lipca mamy stadion, dobrą atmosferę, światła, fajną porę do grania i jest to dla nas nagroda, że ten lipiec bardzo dobrze przepracowaliśmy, ale to na pewno nie jest to dla nas sufit. Chcemy jeszcze więcej! Chcemy jeszcze bardziej namieszać i zobaczymy, gdzie nas to zaprowadzi. Ja jestem optymistą przed tym spotkaniem, mimo, że wiem, że czeka nas piekielnie ciężkie zadanie i absolutnie rywal z najwyższej 2-ligowej półki.

Stal Rzeszów - Bytovia Bytów,

Wydaje się, że ostatnie spotkanie z GieKSą, gdyby nie nasze indywidualne błędy, to mogliśmy wygrać. Sam trener Górak w bardzo pochlebnych słowach wypowiadał się na temat naszej gry i mocno komplementował nasz zespół, mówiąc, że wygrana nad takim przeciwnikiem, jak Stal Rzeszów powinna być wręcz punktowana wyżej niż 3 pkt. Jak Ty oceniasz tamto spotkanie teraz z perspektywy czasu i czy podzielasz powyższe opinie?

– W tamtym spotkaniu bardzo źle weszliśmy w mecz, bo bardzo szybko straciliśmy bramkę. Na szczęście szybko udało nam się wyrównać. W ogóle tę pierwszą połowę, mimo straty bramkowej, oceniam bardzo dobrze. Wydaje mi się, że była bardzo dobra w naszym wykonaniu, bo czuć było z boiska, że jesteśmy mocni, że umiemy stwarzać sytuacje, że ta kolejna bramka dla nas zaraz wpadnie i już w pierwszych 45-minutach powinniśmy przechylić szalę zwycięstwa na naszą stronę, niestety na koniec stało się inaczej. W drugiej połowie GKS Katowice już zagrał z nami inaczej. My nie potrafiliśmy za bardzo wrócić do tego swojego grania dobrego z I. połowy, ale myślę, że kierunek tego, jak z GieKSą trzeba grać został pokazany. Musimy wyjść wysoko, agresywnie, „na tak”, pełni entuzjazmu, ale tak jak powiedziałeś, ustrzegać się błędów indywidualnych, bo one niestety w takim spotkaniu mogą kosztować bardzo dużo, gdyż nie ma tam marginesu błędu. Mogę z pełnym przekonaniem powiedzieć, że jesteśmy świadomi, jesteśmy gotowi, pełni pasji, pełni determinacji, pewni siebie zwłaszcza też po sobotnim spotkaniu ze Skrą. W dobrym humorze, w dobrej atmosferze podejdziemy do tego wtorkowego spotkania i sam jestem ciekaw jak to będzie.

Czy to, że GieKSa nie wykorzystała swojej szansy, by awansować bezpośrednio, może jakkolwiek wpływać na ich mental i podejście do wtorkowego barażu?

– Bardzo podobne pytanie zadawali mi dziennikarze z Katowic, czy to ma jakiekolwiek znaczenie z perspektywy psychologii u zawodnika, czy postawa zespołu może być inna, że my na euforii dostaliśmy się do baraży, a GieKSa w ostatnich dwóch kolejkach nie wykorzystała swojej szansy na bezpośredni awans. To wszystko oczywiście jest istotne, ale do pierwszego gwizdka. W momencie, gdy ten gwizdek zabrzmi, wszystkie rzeczy schodzą na dalszy plan. Wówczas najważniejsza będzie pełna determinacja, koncentracja na zadaniach. Liczy się pełne 90 minut plus ewentualna dogrywka, czy ewentualne karne i wszystko może się wydarzyć. Oczywiście piłkarze GKS-u pewnie jeszcze dzisiaj żałują, że tej Resovii nie udało się wcisnąć bramki na 2-1, bo mieli naprawdę dużo klarownych sytuacji. Widziałem skrót, widziałem, jak GKS prowadzi grę, dochodzi do sytuacji, był naprawdę dobrze przygotowany, ale niestety (dla nich) taka jest piłka. Teraz grają z nami i myślę, że gdy usłyszą pierwszy gwizdek, to o tym wszystkim już zapomną.

Mówisz o tej euforii na jakiej załapaliśmy się do gry w barażach o Fortuna 1. ligę, wcześniej wspomniałeś o meczu z Gryfem, który był jednym z tych momentów przełomowych dla naszej drużyny. Jak uważasz, co na przestrzeni czasu się zmieniło w naszej grze, bądź naszej postawie, że ta euforia i optymizm zagościły i w Waszych i w kibiców głowach?

– Takie jedno słowo, które po tym co mówisz, przychodzi mi na myśl, to jest „odwaga”. W działaniach ofensywnych byliśmy odważni, w swojej grze byliśmy odważni, trener również swoimi decyzjami personalnymi pokazał zespołowi, że jest trenerem odważnym, że chce byśmy strzelali bramki. To jest taka informacja dla zespołu, że nie mamy się czego bać. Jeśli chcemy wygrywać to musimy po prostu uwolnić te swoje pokłady odwagi i grać do przodu. Tak było w kolejnych meczach. Potem, po Gryfie, mimo, że te zmiany w ustawieniu następowały, to jako zespół dalej pozostaliśmy odważni i cały czas ryzykowaliśmy. To już nie było takie granie na najbliższy błąd, tylko graliśmy świadomie, że może się przydarzyć jedna, czy druga strata, ale ciągle było parcie do przodu, byliśmy ofensywni, wygrywaliśmy pojedynki 1 na 1, wchodziliśmy w drybling. Wydaje mi się, że to było kluczem. Stal przyzwyczaiła już swoich kibiców, że chce grać na swoich zasadach, z radością, ofensywnie, z dużą ilością obiegów, wrzutek, sytuacji bramkowych, wymiennością pozycji. Tak byliśmy przygotowywani do takiej właśnie gry przez te wszystkie miesiące i wydaje mi się, że w lipcu to było widoczne.

Nasz ostatni mecz ligowy to nasza pełna dominacja od początku do końca. Zagraliśmy tak jak mówisz: ofensywnie, odważnie i agresywnie. Z drugiej strony, mówi się, że puchary – a baraże rozgrywane są właśnie takim systemem bez rewanżu – wygrywa się raczej solidną defensywą niż otwartą grą. Biorąc to pod uwagę, jak uważasz, jakiego meczu mogą się spodziewać kibice – właśnie nadal otwartego, jak chociażby nasze ostatnie spotkanie z GieKSą, czy raczej defensywnego, skupionego na bronieniu dostępu do bramki jednych i drugich?

– Nie mam pojęcia. Gdy teraz rozmawiamy, jesteśmy jeszcze przed treningiem. W głowie mam swoje wyobrażenia, jak by to spotkanie mogło wyglądać, ale nie chcę wychodzić przed szereg. Mecz ze Skrą ułożył się dla nas idealnie. Zrobiliśmy dokładnie to, co mówiliśmy sobie w szatni, strzeliliśmy bramkę, za chwilę dołożyliśmy kolejną. Pamiętajmy jednak, że mecz barażowy z drużyną z Katowic będzie meczem, gdzie ta poprzeczka pójdzie zdecydowanie wyżej. Do fajnych wniosków można też dojść po samym tym meczu ze Skrą, bo zobacz, że te ostatnie 2 kolejki ja czy Marcel byliśmy poza podstawowym składem, teraz dostaliśmy szansę od trenera i ją wykorzystaliśmy obaj strzelając bramki. Widać, że w naszej szatni siedzi grupa profesjonalistów, każdy jest dobrze przygotowany fizycznie, każdy jest w optymalnej formie i czeka tylko na ten moment, by trener z niego skorzystał. Mamy ludzi, którzy są świadomi, wiedzą w jakim miejscu są, gdzie chcą być i że w każdym momencie sezonu muszą być gotowi, by pomóc zespołowi i tak też się dzieje.

Stal Rzeszów - Bytovia Bytów,

Nasi kibice pewnie bardziej skupiają się na tym, jak my gramy, niż na innych zespołach. Wy jesteście już po analizach meczów ligowych z GieKSą, a sam też dobrze znasz tych chłopaków, więc gdybyś miał przybliżyć naszym fanom atuty drużyny z Katowic, to co by to było?

– Wydaje mi się, że są mocni, jako kolektyw. Chcą w tę piłkę grać i są w tym wszystkim powtarzalni. Mają w swoim składzie Adriana Błąda i Adriana Woźniaka, o których wysokiej jakości piłkarskiej wiemy nie od dzisiaj. Są mocnymi punktami tego zespołu. My natomiast musimy się wystrzegać tego, co nie funkcjonowało w ostatnim naszym pojedynku z nimi i nie dopuszczać do tego, by te ich wrzutki z bocznych sektorów dochodziły w nasze pole karne. W taki sposób nas wtedy skarcili. Te piłki zbyt łatwo przechodziły. Do tego na pewno nie możemy dopuszczać i te sytuacje skutecznie wybronić. Znając trenera Góraka, z pewnością będzie miał na ten mecz coś specjalnego, my też coś takiego przygotujemy, więc zapowiada się naprawdę fajny, ciekawy pojedynek. Należy trzymać kciuki i wierzyć w to, że awansujemy dalej.

Najnowsze aktualności