Łukasz Góra

Góra: możliwość gry dla takiego klubu uskrzydla!

środa, 29/01/2020

Urodzony w 1993 roku środkowy obrońca Łukasz Góra dołącza do drużyny prowadzonej przez Janusza Niedźwiedzia.

Autor tekstu: Tomasz Flakowski

Łukasz, witaj w Stali Rzeszów! Jak się czujesz dołączając do naszego klubu?

Bardzo się cieszę mogąc dołączyć do Stali, która – co trzeba jasno powiedzieć – robi naprawdę spore wrażenie. To duży klub na skalę Polski. Zarówno pod kątem organizacyjnym, jak i sportowym wszystko jest na bardzo wysokim poziomie. Cała atmosfera dookoła klubu również sprawia, że jest on atrakcyjnym miejscem dla każdego piłkarza. Również zaangażowanie kibiców, którzy sporą grupą jeżdżą za Stalą po całej Polsce powoduje, że to sama przyjemność móc dla nich grać i wspólnie przeżywać te emocje. Myślę, że całe Podkarpacie już teraz z dumą patrzy na Stal, a świadomość bycia częścią takiego klubu mnie osobiście uskrzydla. W dodatku Stal ma nie tylko wielką przyszłość przed sobą, ale też już wspaniała historię, dlatego czuję dumę, że i ja będę miał wkrótce okazję założyć koszulkę z białym żurawiem na piersi.Góra

Co Cię przekonało, żeby przenieść się do Rzeszowa?

Powiem szczerze, że już niejednokrotnie słyszałem o Stali Rzeszów w pozytywnym świetle. Było tak, jak jeszcze byłem w Rakowie i to samo mówiło się, jak już grałem w Chrobrym. Gdy w szatni w Głogowie dowiedzieli się, że dostałem stąd ofertę, to usłyszałem tylko, że dopiero teraz się dowiem, co to naprawdę znaczy profesjonalizm. Wiedziałem, że w Stali dzieją się bardzo dobre rzeczy, są tutaj bardzo duże ambicje, nie tylko na II ligę, ale że ten klub celuje bardzo wysoko. Widać też bardzo dobrą pracę prezesa, dyrektora i wszystkich osób, które są w Stali i tak samo razem patrzą tylko w jedną stronę i codziennie ciężko pracują, żeby ten cel osiągnąć. Dlatego właśnie zdecydowałem się na ten ruch, bo chcę być częścią tego, co tutaj się tworzy.

Przed transferem rozmawiałeś z kimś z szatni, podpytywałeś dodatkowo, co i jak?

Jak najbardziej. Znam tutaj nie jedną, nie dwie osoby, bo jest to na przykład Artur Pląskowski, Wojtek Reiman, Damian Michalik, czy Dominik Sadzawicki. Przyjaźnię się też z Błażejem Cyfertem, dobrze znam Adriana Ligienzę, którzy ze Stali odeszli tej zimy. Jest więc sporo znajomych twarzy, z którymi -nie ma co ukrywać – sporo rozmawiałem przed przyjściem tutaj i każdy wypowiadał się o klubie w samych pozytywnych słowach, co mnie dodatkowo przekonało. Wiedziałem więc jacy tu są zawodnicy i jaką jakością dysponują, a skoro takie osoby przedstawiają mi Stal, jako klub, do którego warto dołączyć, to nie ma za bardzo nad czym się zastanawiać. Dzięki temu dowiedziałem się, jak wygląda podejście do spraw typowo boiskowych, taktycznych, czy „około-boiskowych”, jak obecność w sztabie trenera mentalnego, czy trenerów od przygotowania fizycznego i w ogóle też samo podejście ludzi w klubie i kibiców, które rzutuje później na to, jak prezentujemy się na placu. Wiem, że tak naprawdę niewiele klubów w naszym kraju stawia aż tak na jakość tego typu usług, a tutaj jest to na najwyższym poziomie. Fajnie też, że widać, że klub dba również o kwestie pozasportowe, mocno angażuje się w budowanie społeczności i myślę, że ludzie na Podkarpaciu. Jest więc wiele aspektów, które ostatecznie wpływają na to, że jestem bardzo zadowolony, mogąc od teraz być częścią tej rodziny.

Zapewne wiesz, jak ambitny cel został postawiony przed drużyną. W swojej karierze miałeś już okazję wywalczyć i świętować awanse do wyższych klas rozgrywkowych. Jak podchodzisz do takiego zadania, czy presja, z którą przyjdzie nam się zmierzyć wiosną wpływa na Ciebie w jakiś sposób?

Jeżeli chodzi o mnie, to lubię grać pod presją. W Rakowie Częstochowa mieliśmy podobną sytuację, gdzie ambicje i cele właściciela klubu też były zbliżone. Zresztą dostrzegam bardzo dużo podobieństw pomiędzy Rakowem, z którym wywalczyliśmy dwa kolejne awanse do 1 ligi i do Ekstraklasy, a teraz Stalą i to zarówno jeśli chodzi o samą otoczkę dookoła klubu, jak i kwestie organizacyjne i sportowe. Poprzez cierpliwość i ciężką pracę, myślę, że jesteśmy w stanie osiągnąć taki sam rezultat.

Przyjdzie Ci teraz rywalizować z bardzo mocnymi charakterami, bo na środku obrony mamy m.in. dwóch zawodników, którzy przyszli do nas z innego klubu (Widzewa Łódź), w którym presja jest chyba jeszcze większa i też wiedzą, jak sobie z nią poradzić. Jak podchodzisz do tej rywalizacji?

W każdej drużynie jest konkurencja, dlatego już na treningach trzeba pokazywać to, co się umie najlepiej i na koniec dnia to trener decyduje, kto wyjdzie w podstawowej jedenastce. Aczkolwiek jest nas kilku, sezon jest długi i myślę, że każdy z nas będzie potrzebny, by osiągnąć założony cel.

Przychodzisz z I-ligowej drużyny, wcześniej z Rakowem wywalczyłeś awans z I ligi do Ekstraklasy. Jak z tej perspektywy w ogóle postrzegasz drugoligowy futbol i samą grę Stali Rzeszów?

Stal oglądałem w telewizji, więc na tyle ile mogłem sobie wyrobić zdanie, to myślę, że trzeba sobie dziś powiedzieć, że jesteśmy zespołem, który chce przede wszystkim grać w piłkę. Nie jest to w Polsce powszechne, zwłaszcza w drugiej lidze, gdzie większość zespołów czasami nie patrzy przez grę, tylko przez wynik i jest to granie dość proste. Stal jest tym zespołem, który pod tym względem się wyróżnia i będziemy robić wszystko, by kibice przychodząc na stadion cieszyli się nie tylko z dobrych wyników, ale i dobrej, ładnej gry w naszym wykonaniu.Góra

Rzeczywiście nasza drużyna ma ten „gen awansu” w sobie, wielu zawodników zasmakowało go w swojej karierze, Ty również. Myślisz, że to będzie miało znaczenie w najbliższym czasie?

Myślę, że to ma znaczenie, zwłaszcza w kontekście już tych ostatnich meczów, gdzie ważny jest każdy punkt, który przybliża do tego awansu. Takie doświadczenia mogą tylko zaprocentować w przyszłości, kiedy takie kluczowe mecze będą rozgrywane. Mamy w szatni wielu chłopaków, którzy te awanse mają już na koncie i uważam, że jeżeli to współgra z tematami czysto piłkarskimi, taktycznymi, które tutaj w klubie są zagwarantowane, to o wynik końcowy można być spokojnym. Ważne będzie też wsparcie kibiców również w słabszych momentach, bo i takie mogą się przytrafić w meczu. Mocny doping i poczucie wsparcia również poza boiskiem, potrafią zrobić różnicę.

Wybrałeś numer „26” – to losowy numer, czy wiąże się z nim jakaś historia?

Dwa nazwiska: Łukasz Piszczek i John Terry. Łukasz Piszczek pochodzi z Zabrza i jest niekwestionowaną legendą Gwarka Zabrze, gdzie i ja zbierałem szlify, jako junior i właśnie na nim się wzorowałem, jak wchodziłem w dorosłą piłkę… a John Terry to po prostu idol z dzieciństwa. Jego gra i charakter boiskowy bardzo mi imponowały i myślę też, że właśnie dlatego od początku zdecydowałem się na grę w środku obrony.

Czego kibice mogą się spodziewać po Twojej grze?

Na pewno będę oddawał sto procent zdrowia na boisku, bo sumienie mi nie pozwala przechodzić obok spotkań, jak to się potocznie mówi. Z pewnością nie jestem typem obrońcy, który będzie takim „przecinakiem” wybijającym piłkę jak najdalej. Lubię na dużym spokoju wprowadzić piłkę i budować tę akcję od tyłu.Góra

To boisko, a poza boiskiem, jakim jesteś typem człowieka?

Myślę, że jestem spokojny, czasami aż za spokojny (śmiech) i taki pozytywnie nastawiony do życia. Zresztą, mam nadzieję, że wkrótce wszyscy lepiej się poznamy – zamierzam dobrze się przedstawić naszym kibicom.

Autor tekstu: Tomasz Flakowski

Najnowsze aktualności