Wszystkie aktualności

Marcin Kaczor: Trzeba włożyć w mecz dużo serducha, aby dobrze zapunktować w Płocku

piątek, 20/09/2024

– Cały czas muszę ciężko pracować, aby czynić stały postęp i trzymać dobrą formę. Głowa zawsze musi dojeżdżać. Nawet, jak coś nie wyjdzie to nie można się tym podłamywać, tylko cały czas robić swoje – powiedział Marcin Kaczor, obrońca, Stali Rzeszów.

Jak z Twojej perspektywy wyglądał sobotni mecz przeciwko Bruk-Bet Termalice Nieciecza?

O wyniku decydowały detale, jak nasz brak koncentracji przy straconych bramkach. Generalnie, tak uważam, mieliśmy kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami, ale te dwa momenty zadecydowały o tym, że zostaliśmy bez punktów. Sami mieliśmy sporo sytuacji, ale ich nie wykorzystaliśmy. Zabrakło pewnie też trochę szczęścia, bo raz piłka trafiła w poprzeczkę, a raz w słupek.

Kiedy dowiedziałeś się, że zaczniesz ten mecz w podstawowym składzie?

Na odprawie przed meczem, aczkolwiek mogłem się tego domyślać, że jestem szykowany do podstawowego składu w czwartek na treningu. Dzień przed meczem miałem natomiast rozmowę z trenerem i można powiedzieć, że wtedy poczułem, że to ja dostanę szansę.

Był to Twój debiut, ale nie było widać po Tobie żadnej tremy…

W dniu meczu, jakoś do jego połowy, przyznam, że lekki stresik był i trochę rozmyślałem o tym, jak mecz może wyglądać. Starałem się jednak cieszyć tą szansą i jak przyjechałem na stadion, wszedłem do szatni, to wszystko odpuściło. Skupiłem się na tym, że muszę pomóc drużynie i pokazać się z jak najlepszej strony. Od tego momentu już miałem dużo spokoju i luzu. Myślę, że było to widać na boisku (uśmiech).

Jak generalnie sam oceniasz swój debiut?

Oglądałem potem ten mecz w domu, analizowałem go i powiem, że z oka kamery lepiej to wyglądało, niż sam czułem będąc na boisku (uśmiech). W pierwszej połowie, tak mi się wydawało, nie mogłem wygrać pojedynków powietrznych z rywalami, a okazało się, że wcale nie było tak źle. Mogę podsumować, że miałem w tym meczu dużo spokoju, no i chyba zaprezentowałem się z dobrej strony.

Okazało się, że nie taki ten diabeł straszny, jak go malują?

Można tak powiedzieć, ale pamiętajmy, że to dopiero był jeden mecz. Cały czas muszę ciężko pracować, aby czynić stały postęp i trzymać dobrą formę. Głowa zawsze musi dojeżdżać. Nawet, jak coś nie wyjdzie to nie można się tym podłamywać, tylko cały czas robić swoje. Najważniejsze jest odpowiednie podejście mentalne. Jak się zachowa dużo spokoju i doda ciężką pracę, to jest to wszystko do udźwignięcia.

Teraz przed naszą drużyną mecz wyjazdowy z Wisłą Płock. Poprzeczka będzie zawieszona równie wysoko, czy jeszcze wyżej?

O tyle może być zawieszona wyżej, że nie będziemy mieli przewagi naszego terenu, gdzie każdy ma z nami duże problemy. Generalnie jednak może to być podobny gatunkowo mecz, do tego z soboty. Ostatnio było to spotkanie wicelidera z liderem, teraz będzie wicelidera z trzecią drużyną. Na pewno trzeba będzie zagrać bardzo dobrze i włożyć w mecz dużo serducha, aby w Płocku dobrze zapunktować.

Po pauzie za kartki wraca już Michał Synoś. Kto zagra przeciwko Wiśle?

Ja będę cały czas pracował, a jeśli dostanę szansę, to będę gotowy. Decyzja należy do trenera, a nie do nas. Każdy z nas pracuje na swoje szanse i każdy jest gotowy, aby dać z siebie sto procent.

Najnowsze aktualności