– Ciężko po raz kolejny siadać na konferencji i nie mieć pocieszających informacji dla samych siebie i dla naszych kibiców. Przyjechaliśmy tutaj z myślą o tym, żeby przełamać tę naszą małą niemoc, która nas dopadła w ostatnich dniach. Chcieliśmy wygrać, wszystko było przygotowane pod to, żeby powalczyć z Chojniczanką – zespołem klasowym, a my lubimy z takimi grać. I w zasadzie z planu na mecz i z naszych tygodniowych przygotowań wszystko się dobrze ułożyło. Może nie był to jakiś piorunujący początek w naszym wykonaniu, ale konsekwentnie budowaliśmy swoje akcje i po jednej z takich wypracowanych okazji zdobyliśmy bramkę. Oczywiście, ona padła z karnego, ale wcześniej było to wszystko fajnie zrobione. I niestety nie udało nam się dowieźć tego zwycięstwa do przerwy. Mieliśmy swoje właśnie sytuacje, nad czym bardzo ubolewamy, bo trzy wyśmienite kontry i tak na prawdę z wszystkich trzech powinny paść bramki. Nie wpadają i dostajemy karnego z nie powiem czego. Ale jeżeli sędzia mówi do Jarka Fojuta, że gwizdnął jedenastkę na czuja, to dla mnie jest to katastrofa totalna i szkoda się na ten temat wypowiadać – powiedział Marcin Wołowiec, trener Stali Rzeszów, na pomeczowej konferencji prasowej.

– Wychodzimy na drugą połowę, mało odpowiedzialne zachowanie Wiktora Kłosa, strata piłki, jeden z takich kontrataków, jakie my wyprowadzaliśmy, doskonale wykończonych przez gospodarzy i dalej widzieliście Państwo. Kto oglądał, ten widział, że Stal Rzeszów rzuciła się do ataków. Oczywiście, spodziewaliśmy się tego, że możemy dostać z kontry znowu, ale chcieliśmy chociaż wywalczyć ten remis. Mieliśmy swoje sytuacje, dużo kontrowersji w polu karnym gospodarzy, ale nie wystarczyło nam dzisiaj. Jesteśmy bardzo mocno rozgoryczeni i zawiedzeni tym, że nie zdobyliśmy punktów. Gospodarzom gratulujemy zwycięstwa, a my powoli zbieramy się do tego, żeby przygotować się do meczu w Ostródzie i tam powalczyć o 3 punkty, bo tego nam potrzeba jak tlenu – zakończył Wołowiec.