Wszystkie aktualności

Stal Rzeszów – Pogoń Szczecin

niedziela, 02/03/1975

Autor tekstu: Roman Stachowicz, spisał Michał Mryczko

Takim powiedzeniem…”co się odwlecze, to nie uciecze” możemy skwitować wynik półfinałowego spotkania o Puchar Polski, gdyż tym razem Stal nie przegapiła szansy i wywalczyła awans do decydującego spotkania ze zwycięzcą meczu ROW II – Górnik Zabrze.

Po raz pierwszy w historii rozgrywek o PP w finale tej imprezy wystąpi reprezentant Rzeszowszczyzny. Jest to największy sukces piłkarzy Stali w historii klubu. Bez względu na dalszy wynik meczu finałowego, należy stwierdzić, że jest to ogromne osiągnięcie. Sukces ten oglądała rekordowa liczba sympatyków, bo około 30 tysięcy. Tak ogromna frekwencja zupełnie zaskoczyła organizatorów oraz potwierdziła fakt, że bardzo pilną sprawą jest rozbudowa stadionu. Powstał więc ogromny bałagan i zamieszanie, ale o tym napiszę osobno. Zawiedli jak napisałem organizatorzy, ale nie sprawili zawodu nasi piłkarze.

Na sukces musieli jednak solidnie zapracować aż przez 120 minut, gdyż w regulaminowym czasie mecz zakończył się wynikiem nierozstrzygniętym. Nie był to pojedynek na wysokim poziomie, ale toczony w twardej i ambitnej walce. Pogoń bardzo długo skutecznie blokowała dostęp do swojej bramki. Grała mądrze taktycznie, stosując ścisły pressing na całym boisku, od którego Stal nie potrafiła się wyswobodzić. W drugiej połowie goście niespodziewanie zaatakowali i przez piętnaście minut drżeliśmy o wynik, ale na szczęście pierwszoligowcy nie zdobyli bramki.

Po tym okresie wrócili do swojej uprzednio stosowanej taktyki, z tym że nie była ona realizowana już tak dokładnie jak poprzednio. Złożyły się na to dwie przyczyny: osłabienie gości i przyśpieszenie gry przez Stalowców.

Mecz mógł być rozstrzygnięty w normalnym czasie, ale słupek uratował Pogoń od niechybnej bramki, a drugi raz obrońca wybił piłkę z pustej bramki. Dobra zmiana dokonana przez trenera Krajczego wzmocniła agresywność naszego zespołu. Bardzo dobrze wypadł Miller, który zaskoczył wszystkich swoją postawą. W dogrywce wyższość naszego zespołu nie podlegała dyskusji, o czym świadczą zdobyte bramki.

Po tym meczu można wyciągnąć wnioski odnośnie do naszej drużyny. Kondycyjnie Stal jest przygotowana dobrze, wybieganie również posiada niezłe. Pracy wymaga dalej gra obrony. Kogo należałoby wyróżnić? Wydaje się, że Bladze lepiej odpowiada gra w środku obrony i w tym meczu był mocnym punktem. Bardzo dobrze wypadł Napieracz i Krawczyk. Nie można też mieć zastrzeżeń do gry Kozerskiego i Biela oraz mało zatrudnianego Jałochy. Nieźle radził sobie również w obronie Sieniawski. Słabo wypadł Janiszewski a Curyło, mimo wielkiej ambicji i dobrego przeglądu w grze, raził niecelnością podań, co mu się dotychczas nie zdarzało, a przeciwnie było jego silną stroną. Jak przebiegała gra napisałem, a teraz odnotować należy najciekawsze akcje.

Pierwsza połowa jest mało interesująca. Gra toczy się w środkowej strefie i więcej w niej chaosu niż gry. W 6. minucie, po składnej akcji Curyło-Napieracz, Krawczyk przestrzeliwuje z dogodnej pozycji. W 28. minucie, po wzorowej akcji Napieracza, główka Krysińskiego minimalnie wychodzi ponad poprzeczkę.

W drugiej połowie, jak już pisałem, Pogoń postawiła Stali jeszcze wyższe wymagania, ale nie zdobyli bramki. Jałocha kilkakrotnie udanie interweniował na przedpolu swojej bramki, a obrona z coraz pewniej grającym Rosołem (miał kilka kiksów) nie dopuściła do czystej pozycji strzeleckiej piłkarzy Pogoni. W 77. minucie Miller ograł obrońców i skierował piłkę w stronę opuszczonej przez Buta bramki, ale ta trafiła w słupek i wyszła w bok. W 83. minucie, po kolejnej akcji i strzale Napieracza, tylko interwencja Boguszewicza na linii bramkowej uratowała gości przed utratą bramki.

W tym okresie bardzo ruchliwy Miller stanowi największe zagrożenie dla obrony Pogoni. On to też w drugiej minucie dogrywki przeprowadził akcję, po której pada pierwsza bramka. Kozerski po otrzymaniu piłki od Millera przekazał ją do nadbiegającego Krawczyka i piłka grzęźnie w siatce. Napór Stalowców jest teraz bezustanny.

W 108. minucie znowu Miller daje znać o sobie. Po solowej akcji i ograniu obrońców oraz wybiegającego z bramki bramkarza zdobywa drugą bramkę. W chwilę później ginie wśród gratulujących mu kolegów. Teraz już wiemy, że jesteśmy w finale.

Trzecia bramka padła po centrze Kozerskiego i przejściu piłki przez Napieracza, który strzałem w okolicy rogu bramki ustalił wynik meczu.

Pogoń podobała się w Rzeszowie. To młody zespół i dobrze przygotowany do sezonu. Prawdopodobnie obrany defensywny wariant gry miał im przynieść sukces w rzutach karnych, na które liczyli, a do których nie doszło, gdyż goście stracili trzy bramki w dogrywce i szanse na awans.

Jak już wspomniałem, wielki sukces piłkarzy został niestety zakłócony kompromitacją organizacyjną meczu. Przepełniony stadion nie stanowił warunków do oglądania tego spotkania. Publiczność, która nie znalazła już miejsca na trybunach wyszła na tor żużlowy (gdzie porządkowi i milicja) i zajmuje miejsca w bezpośredniej odległości od płyty boiska utrudniając oglądanie spotkania widzom na trybunach oraz spowodowała zakłócenia w przeprowadzeniu spotkania.

Był nawet taki moment, że sędzia nie chciał wznowić drugiej połowy meczu i zagroził odgwizdaniem walkowera dla gości. Nie pomagały interwencje spikera zawodów i samych piłkarzy Stali. Panujący rozgardiasz odczułem sam na własnej skórze, gdyż nie widziałem dokładnie tego meczu. Na widzów zasłaniających posypały się kamienie i butelki. Mogło dojść nawet do wypadku.

Jest to przestroga i to nie pierwsza dla naszych organizatorów. Albo nie należy sprzedawać nadmiaru biletów albo rozbudować stadion (co nie zależy już wyłącznie od klubu).

Stal Rzeszów – Pogoń Szczecin 3-0 (po dogrywce)

1-0 Krawczyk (92. minuta)

2-0 Miller (108. minuta)

3-0 Napieracz (110. minuta)

Stal Rzeszów: Jałocha – Sieniawski, Rosół, Blaga, Biel, Napieracz, Janiszewski (od 65. minuty Dziama), Curyło, Kozerski, Krysiński (od 65. minuty Miller), Krawczyk.

Pogoń Szczecin: But – Boguszewicz, Malinowski, Jatczak, Justek, Mikulski, Mańko, Kozłowski (od 98. minuty Włoch), Woronko, Wolski, Czepan.

Autor tekstu: Roman Stachowicz, spisał Michał Mryczko

Najnowsze aktualności