Artykuły

Z obozu rywala – Podbeskidzie Bielsko-Biała

czwartek, 30/03/2023

Po przerwie reprezentacyjnej rozgrywki Fortuna 1 Ligi wracają do gry. Przed Stalą Rzeszów wyjazdowe spotkanie z Podbeskidziem Bielsko-Biała, które, przypomnijmy, jesienią pokonaliśmy na własnym stadionie aż 5-0.

Historia Podbeskidzia Bielsko-Biała nie jest zbyt długa, bo klub powstał w 1997 roku w wyniku fuzji BBTS Włókniarza Bielsko-Biała i DKS Interu Komorowice. Nowo powstała drużyna przystąpiła do rozgrywek w klasie okręgowej, ale bardzo szybko zaczęła maszerować w górę hierarchii i już w sezonie 2002/2003 występowała w „starej” 2 lidze. Na tym poziomie był to bardzo solidny ligowiec, który na dobre umościł się w lidze i w końcu zaczął mierzyć jeszcze wyżej.

Pierwszy raz na najwyższym szczeblu drużyna ta występowała w sezonie 2011/2012 i uplasowała się na 12. miejscu. Następne cztery sezony Podbeskidzie również spędziło w polskiej elicie, aż nadszedł spadek na jej zaplecze. W 1 lidze bielszczanie spędzili cztery lata i nastąpił powrót do Ekstraklasy, tym razem jedynie na rok, bo zespół okazał się najgorszy w stawce.

Obecny sezon jest drugim w Fortuna 1 Lidze. Ten poprzedni drużyna zakończyła na 9. miejscu, co było sporym rozczarowaniem. Przed aktualnie trwającymi rozgrywkami w Podbeskidziu upatrywano jednego z faworytów do awansu i trzeba przyznać, że na papierze zespół ten prezentuje się bardzo okazale.

Stal Rzeszów ma akurat świetne ostatnie wspomnienie z rywalizacji z tym rywalem, a mecz z rundy jesiennej zapewne wszyscy kibice biało-niebieskich bardzo dobrze pamiętają. Wygrana 5-0, do tego odniesiona w starciu z rywalem, który przed sezonem miał bardzo wysokie aspiracje, musiała robić wrażenie.

Nie licząc inauguracji sezonu, bielszczanie początkowo potwierdzali aspiracje, ale z czasem zaczęli zaliczać zbyt dużo wpadek, mieli spore wahania formy i w trakcie rundy jesiennej doszło do zmiany trenera. Po przegranej z naszą drużyną z pracą pożegnał się Mirosław Smyła, którego na moment zastąpił Dariusz Kołodziej, a ostatecznie Dariusz Żuraw.

To były obrońca m.in. Zagłębia Lubin i Hannoveru, a po zawieszeniu butów na kołku trener. Zaczynał w WKS Wieluń, a następnie pracował w Odrze Opole i Miedzi Legnica. Po tym został asystentem Macieja Skorży w Lechu Poznań, ale po pewnym czasie znów zaczął pracować na własny rachunek. Trafił do Znicza Pruszków, by rok później wrócić do „Kolejorza”, tym razem w roli opiekuna drugiej drużyny. Był nim w sezonie 2018/2019, z krótką przerwą, kiedy został trenerem tymczasowym pierwszej drużyny. Tamte rozgrywki dokończył w „dwójce”, ale kolejne zaczął już za sterami Lecha w Ekstraklasie.

Na tym stanowisku wytrwał do kwietnia 2021 roku, a po odejściu dosyć szybko zakotwiczył w Zagłębiu Lubin, aczkolwiek tylko na jedną rundę. Do września 2022 roku pozostawał bez zatrudnienia, aż przyszła oferta z Podbeskidzia. Pod jego wodzą „Górale” jesienią rozegrali 9 meczów i ugrali w nich 15 punktów. Wynik ten może nie rzucał na kolana, ale tu trzeba zaznaczyć, że drużyna nie doznała w tym czasie ani jednej porażki. Jej problemem były remisy, bo aż sześć meczów z trenerem Żurawiem na ławce kończyło się podziałem punktów.

Koniec końców Podbeskidzie zimowało na 7. miejscu z dorobkiem 27 punktów. To na pewno nie był wynik na miarę możliwości tej drużyny, ale pozwalał wierzyć, że nie wszystko jest stracone i śmiało wciąż można mierzyć wysoko.

Zima w Bielsku-Białej była spokojna, a trener Żuraw mógł pracować i jeszcze lepiej poznać swoich podopiecznych. Pewne ruchy transferowe się jednak odbyły. Do jego zespołu dołączyli m.in.: obrońcy Florian Hartherz z Maccabi Natanja i Arthur Vitelli z En Avant Guingamp, pomocnik Tomasz Neugebauer z Lechii Gdańsk czy nasz bardzo dobry znajomy Wiktor Kaczorowski.

Piłkarską wiosnę Podbeskidzie zaczęło, jakżeby inaczej, od dwóch remisów. Najpierw na własnym boisku było 0-0 z Odrą Opole, a następnie 1-1 na wyjeździe z GKS-em Katowice. Po tym przyszła wygrana u siebie z GKS-em Tychy 1-0 i nagle sensacyjna porażka 0-1 w gościach ze Skrą Częstochowa. Drużyna na tę wpadkę zareagowała bardzo dobrze, a jej ofiarą padł Chrobry Głogów, który z Bielska-Białej wyjechał z bagażem sześciu bramek. W ostatniej kolejce przed reprezentacyjną przerwą był wyszarpany w końcówce podział punktów w Niepołomicach z Puszczą (1-1).

Do meczu ze Stalą Rzeszów ekipa Dariusza Żurawia przystępować będzie z 7. miejsca, a na swoim koncie ma 36 punktów, a więc trzy oczka więcej od biało-niebieskich.

Wyżej pisaliśmy, że na papierze zespół Podbeskidzia prezentuje się bardzo okazale i naprawdę nie brakuje w nim indywidualności. Liderem drużyny, a przy tym najlepszym strzelcem jest napastnik Kamil Biliński. Bardzo groźnym graczem jest także Juan Roman, a więc Goku, autor już 10 bramek w lidze. Bramki w każdym z dotychczasowych meczów strzegł natomiast Matvei Igonen, defensywę trudno sobie wyobrazić bez Jeppe Simonsena, a w drugiej linii coraz mocniejszą pozycję ma dobrze znany na Podkarpaciu Maksymilian Sitek. Graczami Podbeskidzia są też gracze o bardzo głośnych nazwiskach, żeby wspomnieć Tomasza Jodłowca i Michała Janotę.

Mecz z Podbeskidziem w niedzielę o godzinie 18:00. Transmisja z tego spotkania w Polsat Box.

Podbeskidzie Bielsko-Biała w pigułce:

Miejsce w tabeli: 7.

Punkty: 36.

Bramki: 35-28.

W pierwszym meczu przeciwko Stali: 0-5 (Bartłomiej Poczobut 7, Kacper Piątek 10, Julio Rodriguez 26-samobójcza, Dawid Olejarka 51, Bartosz Wolski 54).

Trener: Dariusz Żuraw.

Najlepszy strzelec: Kamil Biliński (14 bramek).

Gwiazda drużyny: Kamil Biliński.

Najnowsze aktualności