Wszystkie aktualności

Czwartkowe Rozmowy #18 – Damian Sierant

czwartek, 03/09/2020

Czwartkowe Rozmowy to format w którym publikujemy niezwykle ciekawe wywiady i artykuły autorstwa Sebastiana Chyla na temat osób związanych ze Stalą Rzeszów.

Autor tekstu: Sebastian Chyl

Druga część można rzec pożegnalnej rozmowy z Damianem Sierantem. Kilka luźnych wątków poruszonych z naszym byłym zawodnikiem, to dobra lektura przy wrześniowym czwartku.

Marzenie to zagrać w ekstraklasie

Damian Sierant

Pierwsza poważna szansa na granie, to Jarota Jarocin.
– Z perspektywy czasu cieszę się, że tam trafiłem. Dzięki temu bardzo dużo zyskałem. Poznałem na własnej skórze piłkę bardziej siłową. Grałem tam praktycznie wszystkie mecze. Zaowocowało to transferem do Stali Rzeszów, gdzie ściągnął mnie trener Janusz Niedźwiedź, który kojarzył mnie z gry w tym klubie.

Czy poza Stalą miałeś jakieś oferty?
– Przed przyjazdem do Rzeszowa byłem na testach w Pruszkowie. Jednak w ówczesnym czasie projekt Stali wydawał mi się bardziej ciekawy, aniżeli gra w Zniczu. Mimo, że była to 3 liga, to bardzo miło wspominam ten okres. Jak pokazuje historia wielu klubów, awans z III ligi do II jest bardzo trudnym zadaniem, a nam się udało przypieczętować go we wspaniałych okolicznościach. To był szalony sezon spędzony w kapitalnym gronie zawodników i przy dużym wsparciu kibiców.

Końcówka rundy była pełna emocji. Sam osobiście obawiałem się wyjazdu na Chełmiankę, ale wygraliście pewnie.
– Akurat w Chełmie od momentu przyjazdu na stadion wiedzieliśmy, że wysoko wygramy. Byliśmy bardzo mocno zmotywowani. Tego dnia wygralibyśmy z każdym. Ostatecznie skończyło się 4:0. Później ostatni mecz, to każdy doskonale widział. Takich chwil się nie zapomina.

Jak poznaniak ocenia popularną Polskę B? Duże zaskoczenie?
– Gdy wyjeżdżaliśmy z żoną, to rodzice pytali – gdzie Wy tam jedziecie? Drugi koniec kraju. Tam nic ciekawego nie ma. Dlatego jak kiedyś wrócę do mojego rodzinnego miasta na stałe, to będę walczył z tym stereotypem. Rzeszów zrobił na mnie ogromne wrażenie. To miasto świetnie się rozwija. Jeszcze kilka lat i przebije w każdym aspekcie zachód kraju.

I pod względem piłkarskim podkarpacie rośnie w siłę. A powiedz mi o fenomenie szkolenia w Wielkopolsce. Lech, Warta, kiedyś silne grupy Amici, czy szkółka w Szamotułach. Do tego obiekty w Grodzisku Wielkopolskim i Opalenicy. Coś niebywałego!
– Ciężko to wytłumaczyć. Myślę, że może to po części od mentalności ludzi zależy, którzy uwielbiają piłkę i ciężką pracę. Ponadto jest jeden wiodący klub, a swego czasu obecność Groclinu i Amiki tylko nakręcała pozytywny poziom w okolicy. Ponadto nie ma zainteresowania innymi sportami.

Faktycznie. Poza żużlem nic nie kojarzę.
– Dlatego cała wielkopolska żyje Kolejorzem. Do tej były było to z korzyścią piłkarską dla regionu, ale ciężko powiedzieć, co będzie w kolejnych latach, gdyż na pewno teraz mamy inne pokolenie.

Twoje piłkarskie plany?
– Marzenie to zagrać w ekstraklasie. Wiem, że wszystko musi iść krok po kroku. Moim celem jest ciągły rozwój. Cieszę się, że mogłem być w Stali Rzeszów. Bardzo dużo się tutaj nauczyłem i poznałem wielu wspaniałych ludzi. Teraz robię kolejny krok do przodu w mojej karierze, a dokąd mnie doprowadzi, to pokaże przyszłość. Uważam, że trzeba mieć sporo szczęścia, które w połączeniu z ciężką pracę da wyczekiwany efekt.

Na koniec. Jakie byś miał rady dla najmłodszego pokolenia adeptów Stali?
– Cieszyć się z gry i systematycznie pracować! A później każdego namawiam, aby szybko trafił do seniorów. Nawet na boiska 4-ligowe. Piłka seniorska szybko weryfikuje miejsce w którym aktualnie się znajdujemy.

Autor tekstu: Sebastian Chyl

Najnowsze aktualności